Nie zapomniał jak się jeździ

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 1 (1327) z 8 stycznia 2016 r.

Paweł Abratkiewicz

Paweł Abratkiewicz, trener kadry rosyjskich łyżwiarek, na kilka dni przyjechał do domu. Nie mogło go zabraknąć na torze. 10 lat temu zakończył sportową karierę, ale nie zapomniał, jak się jeździ na łyżwach. Wystartował nawet w maratonie nocnym.

- Przyjechał pan na święta do domu...
- Właściwie Boże Narodzenie spędziłem w tym roku w Rosji.
26 i 27 grudnia mieliśmy mistrzostwa kraju. Na początku stycznia znowu wyjeżdżam na mistrzostwa Europy, później Puchar Świata i mistrzostwa świata. Do domu wrócę dopiero w drugiej połowie lutego.
- Czyli akurat zdążył pan na mistrzostwa w Tomaszowie. Jak się panu podobały te zawody?
- Takiej imprezy, zorganizowanej z takim rozmachem, dawno tutaj nie było. Za moich czasów, kiedy jeszcze startowałem, rozgrywano w Tomaszowie najczęściej mistrzostwa w sprintach albo w wielobojach, ale rywalizacji na dystansach to na tym torze nie pamiętam.
To nie było takie zwykle ściganie, tylko po to, żeby się odbyło.
Widać było świąteczną atmosferę i zainteresowanie zawodami. Tomaszów żyje łyżwiarstwem.
- Myśli pan, że może być to zaczątek czegoś większego? Od kilku lat mówi się o zadaszeniu jednego z torów lodowych w Polsce.
Pod uwagę był brany również Tomaszów.
- Jakieś rozmowy już były prowadzone. Przychylne temu pomysłowi są władze miasta. Nie musi być to wielki pałac sportu.
Projekt hali jest już właściwie gotowy. Za 30 milionów możemy mieć obiekt, który będzie służył nie tylko łyżwiarzom, ale również sportowcom innych dyscyplin. Zadaszony obiekt jest niezbędny.
Przy łagodnych zimach, wysokich temperaturach nie da się długo utrzymać lodu na torze. Na szczęście na mistrzostwa w Tomaszowie trochę się ochłodziło.
- 10 lat temu zakończył pan karierę sportową i zajął się pracą szkoleniową. Jeździ pan jeszcze na łyżwach dla przyjemności?
- Jak jestem w Tomaszowie i tor jest otwarty, to zakładam łyżwy i jeżdżę. Mój syn trenuje, więc staram się go wspierać. W pracy nie mam na to czasu. Jest zbyt dużo obowiązków. Właściwie łyżwy zakładam, kiedy wyjeżdżam z zawodnikami na trening. Na zajęciach muszę obserwować jak jeżdżą.
- Jednak jak się jeździ na łyżwach pan nie zapomniał. Maraton łyżwiarski z pana udziałem był jedną z imprez towarzyszących mistrzostwom.
- Zabawa była przednia, chociaż starałem się nie odpuszczać i rywalizować. Udało mi się przejechać cały dystans, ale nie było łatwo. Na co dzień staram się być aktywny. Jeżdżę na rowerze, biegam, chodzę na siłownię, ale nogi na lodzie już nie są takie pewne jak kiedyś. Muszę przyznać, że na wirażach chwilami było gorąco.
- Obecnie jest pan trenerem całej kadry żeńskiej Rosji, od sprintów po biegi długie. Wyniki pana zawodniczek w tym sezonie są wręcz rewelacyjne. Często stają na podium zawodów PŚ.
- Muszę przyznać, że sam jestem zaskoczony. Dziewczyny w ostatnim czasie zrobiły bardzo duży postęp. Natalja Woronina
i Jekatierina Szychowa spisują się znakomicie. Wicemistrzyni olimpijska Olga Fatkulina jest w czołowej dziesiątce PŚ, ale mam nadzieję, że na mistrzostwach świata będzie jeszcze lepiej. W sprintach męskich i żeńskich decydują niuanse, setne części sekundy. - Przyjedziecie znowu wiosną na zgrupowanie do Spały?
- Wszystko wskazuje na to, że tak. Sprawdzona baza, świetne warunki. Tak więc prawdopodobnie w maju lub czerwcu kadra rosyjska znowu zawita do spalskiego ośrodka.
- W takim razie powodzenia i do zobaczenia niebawem.