ŁYŻWIARSTWO SZYBKIE

Fachowcy są zgodni, takiego talentu jak Karolina Bosiek polskie łyżwiarstwo szybkie nie miało jeszcze nigdy

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Fachowcy są zgodni, takiego talentu jak Karolina Bosiek polskie łyżwiarstwo szybkie nie miało jeszcze nigdy

Niemka polskiego pochodzenia Anni Friesinger, Węgierka Emese Hunyady, reprezentująca również barwy Austrii, a także Czeszka Martina Sablikova – wszystkie są mistrzyniami olimpijskimi i multimedalistkami mistrzostw świata. To właśnie do tych wspaniałych zawodniczek porównywana jest teraz przez fachowców Karolina Bosiek, która w wieku 16 lat debiutowała w Pucharze Świata. To – zdaniem wielu – największy talent, jaki pojawił się kiedykolwiek w polskim łyżwiarstwie szybkim.

Zawodniczka z Tomaszowa Mazowieckiego w Pucharze Świata zadebiutowała w grudniu 2016 roku w holenderskim Heerenveen. To było na dwa miesiące przed jej 17. urodzinami. Wystartowała na dystansie 5000 metrów. W grupie B zajęła 19. miejsce, ale wynikiem 7.38,47 ustanowiła rekord życiowy.

– To było dla mnie wielkie przeżycie, ale tez był wielki niedosyt, bo nie trafiłam na te zawody z formą. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych sezonach pokażę się już z dużo lepszej strony – mówiła Bosiek w rozmowie z Onet Sport.

W swoim dorobku ma brązowy medal mistrzostw świata juniorów wywalczony wraz z Kają Ziomek i Andżeliką Wójcik w sprincie drużynowym. W tym roku zajęła ósme miejsce wieloboju na MŚJ w Helsinkach. Tam dwukrotnie wskakiwała do „10” na dystansach – na 1500 i 3000 metrów. Teraz marzy o tym, by sprawić sobie prezent na 18. urodziny i pojechać na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. Nie ma co ukrywać, że ma na to wielkie szanse.

– To wielki talent. Ona przecież poprawiała rekordy Polski juniorów, choć była jeszcze juniorką B. Do tej pory nikt w Polsce nie jeździł tak szybko w jej wieku. To bardzo fajna i pracowita dziewczyna. Trzeba się cieszyć, że objawił się nam taki talent. Widać, że rozumie tę dyscyplinę. Porównałbym ją do Anni Friesinger. Najbardziej kojarzy mi się właśnie z tą zawodniczka – mówił Krzysztof Niedźwiedzki, trener kadry polskich panczenistek, w rozmowie z Onet Sport.

– To ogromny talent. Chyba nie było nawet takiego jeszcze w naszym kraju. Biorąc pod uwagę wiek, a ma dopiero 17 lat, to jej wyniki są już na dobrym seniorskim poziomie. Do kogo mógłbym ją porównać? Do tych największych gwiazd światowych panczenów. To jest materiał jak Martina Sablikova, Emese Hunyady, czy Jarek Radke – wtórował mu Wiesław Kmiecik, najbardziej utytułowany polski trener, który obecnie zajmuje się szkoleniem reprezentacji juniorów.

W kategorii junior B Bosiek uzyskiwała najlepsze wyniki na świecie. W tym sezonie ma za sobą ledwie kilka startów, a już zaznaczyła swoją obecność w czołówce list światowych w kategorii junior A. Nie ma co ukrywać, że jest to materiał na wielką zawodniczkę, dlatego trzeba na nią dmuchać i chuchać.

– Ma dużo cech, które predysponują do uprawiania sportu na wysokim poziomie. Począwszy od cech motorycznych, przez psychikę, mentalność itd. I to jej dążenie do celu – zachwycał się Kmiecik, który dodał: – Jest bardzo pracowita i systematyczna. Imponuje dokładnością wykonywania wszystkich ćwiczeń, co jest bardzo ważne w łyżwiarstwie szybkim. Nie ma żadnego przypadku w tym, że jest jedną z najlepszych juniorek na świecie.

Bosiek mieszka w Białobrzegach. To jedna z dzielnic Tomaszowa Mazowieckiego. Jej pierwszym trenerem był w gimnazjum Marcin Jabłoński. Początkowo była zawodniczką IUKS 9 Tomaszów Mazowiecki, a potem przeszła do Pilicy Tomaszów Mazowiecki, gdzie trafiła do trener Jolanty Kmiecik.

– Przeszła całą drogę. Od nauki na wrotkach na sali gimnastycznej do łyżew – mówił Kmiecik, który zajmował się Bosiek jeszcze w Tomaszowie Mazowieckim, a obecnie w kadrze juniorów.

– Wszystko zaczęło się od wrotek. Zaczęłam chodzić na zajęcia pozalekcyjne za namową koleżanki. W sezonie zimowym przerzuciłam się z kolei na łyżwy. Miałam wówczas 10 lat. Wprawdzie zaliczyłam na początku kilka upadków, ale od razu polubiłam panczeny – śmiała się Bosiek.

Nasza panczenistka zrobiła w ostatnim duże postępy, ale sama była zaskoczona tym jak wielkie one były.

– Widać, że współpraca z trenerem Wiesławem Kmiecikiem przyniosła owoce – mówiła.

Nie jest zachwycona porównaniami do największych gwiazd światowych panczenów.

– Za wcześnie jeszcze na takie sformułowania. Zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną jeszcze wiele lat ciężkiej pracy – powiedziała Bosiek, przyznając, że najlepiej czuje się na dystansach 1500 i 3000 metrów.

17-latka mocno przepracowała przygotowania do sezonu olimpijskiego i wywalczyła miejsce w kadrze na Puchar Świata już na inaugurację. Ponownie zaprezentuje się w słynnej hali Thialf w Heerenveen. Teraz będzie chciała pokazać, że stać ją na naprawdę wiele. Bosiek to łyżwiarka, która jest prowadzona z myślą o starcie na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, ale tomaszowianka nie ukrywa, że start w Pjongczangu też chodzi jej po głowie.

– By tam pojechać, muszę jeszcze poprawić wiele rzeczy w mojej jeździe. Zwłaszcza jeżeli chodzi o technikę – przyznała.

Bosiek wciąż się uczy, dlatego, kiedy tylko ma chwilę wolnego od zajęć łyżwiarskich, to poświęca ten czas na nadrabianie licealnych zaległości. Odkąd w Tomaszowie Mazowieckim stanęła hala łączenie obowiązków sportowych z tymi szkolnymi będzie dla niej znacznie łatwiejsze.

Dużo czasu poświęca też dietetyce. To jej pasja. Zresztą fajnie się to uzupełnia z karierą sportową.

Wzorem jest dla niej Sablikova. – To najlepszy przykład tego, że w łyżwiarstwie szybkim można dojść do wielkich sukcesów bardzo ciężką pracą. Do tego jest bardzo wszechstronna, bo całkiem nieźle radzi sobie też w kolarstwie – powiedziała Bosiek, która nie ukrywa, że też chciałaby kiedyś wystartować w jednym z wyścigów.

Zapytana o marzenia, odparła: – Te sięgają daleko. Jak każdy sportowiec marzę o olimpijskim medalu, ale na razie skupiam się na tym, by w ogóle pojechać na igrzyska.

Zarówno Kmiecik, jak i Katarzyna Bachleda-Curuś, która jest najbardziej utytułowaną polską panczenistką, zwracają uwagę na to, żeby nie zepsuć tego, co wykonała Bosiek do tej pory.

– Trzeba być czujnym. Na pewno trzeba będzie trochę zapanować nad programem jej startów. Wszystko po to, by nie była zbytnio eksploatowana – przestrzegał Kmiecik.

– Oby była kiedyś jedną z największych gwiazd światowych panczenów. Kibicuję jej. Ma wielki potencjał, bo inaczej nie robiłaby takich wyników. Wszystko teraz zależy od ludzi, z którymi będzie współpracować – zauważyła Bachleda-Curuś.

Źródło: https://sport.onet.pl/zimowe/lyzwiarstwo/fachowcy-sa-zgodni-takiego-talentu-jak-karolina-bosiek-polskie-lyzwiarstwo-szybkie/xyk1s5h

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

KS Pilica. Opublikowano w Kręglarstwo

Gostyń zdobyty.

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Najlepsi technicy - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Daria Zdulska, Angelika Wojtaszek, Julia Sidło - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

Dawid Adamski, Filip Skalski - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Aleksandra Przybyła, Oliwia Sygitowicz - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

Wiktoria Król - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Szymon Kosz - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Nikola Przybyła - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Michał Skalski - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

Mateusz Goździk - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Małgorzata Kompa - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Maciej Wojtaszek - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Michał Skalski - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu

Joanna Pawłowska - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Angelika Wojtaszek - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu Dominik Cyniak - 09.11.-12.11.2017r. XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego w Gostyniu


W dniach 09.11.-12.11.2017. w Gostyniu został rozegrany międzynarodowy turniej kręglarski pod nazwą XVI Memoriał Józefa Zybera i Jarosława Sobierajskiego. Bardzo dobrze wypadli w nim kręglarze Pilicy zdobywając czołowe miejsca w trzech kategoriach wiekowych. Zawody odbywały się na wysokim kręglarskim poziomie oraz w dużej obsadzie zawodników, bo łącznie wystąpiło ich aż 149. Do ścisłego finału mogło się zakwalifikować tylko 8 młodziczek, 10 młodzików, 8 juniorek młodszych i 10 juniorów młodszych. Do finału młodziczek na 1 miejscu z wynikiem 507 kręgli zakwalifikowała się nasza aktualna wicemistrzyni Polski Małgorzata Kompa, która po ciężkim boju w finale ustanawiając swoją kolejną życiówkę strąciła 522 i wygrała zawody w konkurencji młodziczek.
Do finału juniorek młodszych na 2 miejscu zakwalifikowała się Joanna Pawłowska (537), na 8 Angelika Wojtaszek (513), a Julia Sidło z wynikiem (503) uplasowała się na 9 miejscu (tuż za finałem). O wysokim poziomie sportowym świadczy fakt, że zawodniczki na miejscach 2,3,4 miały ten sam wynik 537, a zawodniczka z 8 miejsca miała stratę tylko 25 kręgli do pierwszej. Tę stratę udało się odrobić naszej Angelice Wojtaszek, która pokonała Sandrę Szczepską z Amici Wronki i przebiła się na 3 lokatę. Sandra do finału weszła na 1 miejscu z wynikiem 540 i skończyła na 4 tuż za Angeliką.
W finale jednak bardzo dobrze zagrały obie zawodniczki Pilicy. Pawłowska strąciła 542 i wygrała zawody, a Wojtaszek 538 3 miejsce.
Również na 1 pozycji do finału zakwalifikował się nasz najlepszy junior młodszy Mateusz Goździk z wynikiem 586, w finale stoczył zażarty bój z Jakubem Cwojdzińskim (557) z OSiR Vector Tarnowo Podgórne, który w finale osiągnął wynik 594 o 1 lepszy od Mateusza 593. W finale jednak liczy się wynik z eliminacji oraz gry finałowej i tu Mateusz okazał się lepszy z łącznym wynikiem 1179 wygrywając zawody w kategorii junior młodszy, Cwojdziński strącił łącznie 1151 zajmując 2 miejsce, a 3 Patryk Lukaszewski z KS Start Gostyń z wynikiem 1108.
Nasi zawodnicy zdobyli jeszcze 2 prestiżowe nagrody przyznawane dla najlepszych techników (najlepsze „zbierane” w turnieju).
Najlepszą techniczną została Joanna Pawłowska 181+183=364 zbierane.
Najlepszy technik Mateusz Goździk 196+209=405 zbieranych.
W punktacji klubowej Pilica zajęła 2 miejsce za Dziewiątką Amica Wronki, a przed Polonią 1912 Leszno.
W zawodach brało udział 10 klubów z Polski i 2 z Czech.
Pozostałe miejsca naszych zawodników:
kat. chłopcy:
16 Wiktor Malarczyk
kat. młodziczka:
11 Nikola Przybyła, 19 Aleksandra Przybyła, 21 Wiktoria Król, 22 Oliwia Sygitowicz
kat. młodzik:
24 Maciej Wojtaszek, 32 Michał Skalski
kat. juniorka młodsza:
14 Daria Zdulska
kat. junior młodszy:
12 Szymon Kosz, 25 Filip Skalski, 26 Dawid Adamski, 33 Dominik Cyniak

Zawodnicy i trener bardzo dziękują sponsorom firmie Artom oraz Firmie Budowlanej Jacek Lasota
Gorące pozdrowienia dla właścicieli przesyła zespół sędziowski z Gostynia, który pamięta ich jeszcze jako zawodników.

WYNIKI: https://docs.google.com/spreadsheets/d/1tJ05wsovygPGDiu_uTCnwOI2zl175nCmRL2kfP8Mcas/edit#gid=1917101220

Hala, o jakiej marzyli łyżwiarze

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 44 (1422) z 3 listopada 2017 r.

Arenę Lodową tomaszowianie zwiedzali masowo w czwartek, a później szczelnie wypełnili jedyną dostępną trybunę i dopingowali panczenistów, najgoręcej tych z Tomaszowa

Hala, 

W trakcie mistrzostw Polski tomaszowianie szczelnie zapełnili jedyną dostępną trybunę

W ubiegłym tygodniu zakończyła się budowa pierwszego w Polsce toru łyżwiarskiego pod dachem. Potężna Arena Lodowa zrobiła wrażenie nie tylko na tomaszowianach, ale też na łyżwiarzach, którzy tego typu hal widzieli wiele. Mówią, że w Tomaszowie powstał obiekt nie ustępujący najlepszym halom na świecie, a może nawet od nich lepszy.

Dzień otwarty

W czwartek był Dzień Otwarty Areny Lodowej, w czasie którego ponad 8 tysięcy osób zwiedziło od dawna oczekiwany obiekt. 26 października od godz. 17.00 do 20.00, każdy chętny mógł zobaczyć tor łyżwiarski, boisko do hokeja i boisko uniwersalne do gier zespołowych, jak również szatnie zawodników, sale konferencyjne czy strefę mediów. Ze względów bezpieczeństwa zwiedzanie było możliwe w 30-osobowych grupach. Nie obyło się bez zgrzytów. Tomaszowianie tłumnie stawili się pod halą o godz. 17.00. Oczekiwanie na wejście do środka trwało więc bardzo długo, a co za tym idzie nie brakowało psioczenia na organizatorów. Niektórzy rezygnowali ze zwiedzenia, ale większość doczekała się swojej kolei. A po wejściu do środka z reguły wyrażała podziw. Nie da się ukryć, że ogromna hala o powierzchni znacznie przekraczającej półtora hektara robi wrażenie. Dodajmy, że tłok był tylko na początku zwiedzania. Później przybywający goście dostawali się do środka bez dłuższego oczekiwania. W końcu grupy wędrowały jedna za drugą.

Iście łyżwiarskie tempo

Przypomnijmy, że budowa hali przy ul. Strzeleckiej trwała 14 miesięcy. To wręcz niespotykane jak na Polskę tempo. Głównym wykonawcą kompleksu
sportowego w systemie zaprojektuj i zbuduj była firma Rosa-Bud z Radomia, która w maju ubiegłego roku wygrała przetarg ceną 47 mln 601 tys. zł. Prace projektowe trwały trzy miesiące, a roboty budowlane ruszyły w sierpniu. Główny ciężar inwestycji spoczywał na Tomaszowie. Budowa krytego toru łyżwiarskiego wraz z lodowiskiem wewnętrznym kosztowała ponad 50 milionów złotych. Połowę kosztów kwalifikowanych pokrywa dotacja z Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach programu wspierania inwestycji strategicznych dla polskiego sportu, ale to raptem niespełna 20 mln zł. Dla samorządu miejskiego to ogromny wysiłek, a od teraz trzeba jeszcze doliczyć koszty utrzymania obiektu. Bez pomocy państwa i ewentualnie województwa trudno wyobrazić sobie jego funkcjonowanie.

Zdążyli na zawody

Jeszcze w połowie października wydawało się, że zakończenie inwestycji w tym miesiącu nie jest możliwe. Ale Rosa-Bud i podwykonawcy stanęli na wysokości zdania. 18 października zostały włączone maszyny i na 26 października tor był gotowy. Z Włoch przyjechały nawet dwie maszyny do pielęgnacji lodu, których dostawę sygnalizowano dopiero na grudzień.

Udane mistrzostwa

Sportowa inauguracja hali przy ul. Strzeleckiej w Tomaszowie odbyła się w miniony weekend. Sezon na torach krajowych rozpoczęły mistrzostwa Polski na dystansach, które jednocześnie były mistrzostwami w wieloboju łyżwiarskim. Zawody w Tomaszowie były udane. Kryty tor od razu wykazał swą przydatność. W czasie inauguracji mistrzostw lało. Zawody na powietrzu musiałyby zostać odwołane, a tak łyżwiarze rywalizowali bez zakłóceń. W kolejnych dniach coraz mocniej wiało, ale w hali warunki były idealne, jednakowe dla wszystkich startujących. Najważniejszy jest jednak tor łyżwiarski. To pierwszy (i jedyny) w Polsce taki obiekt, na który panczeniści czekali od lat. Mrożeniem toru zajmowała się firma WM International z Krakowa. Jak wyjaśniał jej właściciel Paweł Doliński, budowa tafli trwała ponad 7 dób, zarówno w dzień, jak i nocą. Lód powstawał powoli poprzez rozpylanie gorącej wody warstwa po warstwie. Tor w Tomaszowie ma niespotykane nigdzie wcześniej rozwiązanie, czyli cztery strefy mrożenia. To nowa koncepcja przygotowania tafli. Dzięki temu temperatura lodu na łukach będzie inna niż na prostych. W myśl obecnych założeń na łukach, gdzie łyżwiarze się rozpędzają, nawierzchnia ma być nieco cieplejsza, bo to oznacza bardziej miękki lód. Na razie nie można było tych rozwiązań przetestować, bo ciągle trwa mrożenie. Nad ostatecznym przygotowaniem tafli do zawodów pracowali lodomistrzowie z Zakopanego. Podstawowa sprawa, o którą martwili się łyżwiarze, to jakość tego lodu. Na szybki tor będą przyjeżdżać z przyjemnością łyżwiarze z całego świata. Na wolny przyjadą zmuszeni, np. na mistrzostwa świata czy Europy. Szybki lód oznacza też komfort przygotowań i dopracowywania techniki. Jaką więc mamy taflę? Na razie niezbyt szybką. Przed dwoma tygodniami Karolina Bosiek z Pilicy Tomaszów na torze w Inzell ustanowiła rekord Polski juniorek w biegu na 3.000 m czasem 4.08,44. Teraz na tym dystansie zdobyła wicemistrzostwo Polski wynikiem 4.16,04. Pojechała więc prawie 8 sekund wolniej. Nawet uwzględniając różnicę, że niemiecki tor leży w górach na wysokości 693 m n.p.m., to nie wypadamy zbyt dobrze. Ale w marcu tego roku na zawodach Viking Race w holenderskim Heerenveen Karolina 3 km przejechała w 4.29,92. Teraz więc była znacznie szybsza. Co prawda, o pół roku starsza. Nie da się tak po prostu porównywać szybkości torów. Jak powiedział Roman Derks, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, jego zdaniem tor w Tomaszowie był zbyt mocno zmrożony, ale był to problem wynikający z szybkiego mrożenia na ostatnią chwilę. Nie można było pozwolić sobie na regulację temperatury nawierzchni w trakcie zawodów. Zresztą do różnych dystansów preferowana jest różna twardość lodu. Jedni łyżwiarze mieli więc nieco lepiej, inni trochę gorzej. Zdaniem prezesa Derksa mistrzostwa pod względem sportowym i organizacyjnym były bardzo udane. Wielu zawodników biło rekordy życiowe, a wyniki najlepszych nie odbiegały od uzyskiwanych w innych, na porównywalnej wysokości halach. A tor lodowy w Tomaszowie został dopiero zbudowany. Na dopracowanie się optymalnego lodu potrzeba czasu. Najpierw to hala musi się wysezonować.

Dyrekcja później

W myśl wcześniejszych założeń eksploatacją i utrzymaniem zbudowanej właśnie hali ma się zajmować Tomaszowskie Centrum Sportu, które formalnie powołane zostało do życia przez Radę Miejską w styczniu tego roku. To nowa, komunalna spółka prawa handlowego, której zawiązanie w formie notarialnego aktu założycielskiego nastąpiło 11 października. Wtedy też została wyznaczona rada nadzorcza, w skład której wchodzą: Anna Woźniak, Paweł Kędziora i Anna Krześlak. Jednak TCS nie rozpoczęło działalności, bo rada nadzorcza i właściciel nie powołali jej zarządu. Prezydent miasta Marcin Witko na wcześniejszych konferencjach prasowych zapewniał, że kierownictwo spółki poznamy w czasie mistrzostw Polski, ale do tego nie doszło. Rzeczniczka prasowa Joanna Budny poinformowała teraz, że „Wycofujemy się z powołania zarządu spółki do czasu przeprowadzenia procedur związanych z przejęciem i przekazaniem majątku wytworzonego w ramach inwestycji”.

R. Pożyczka

 

Roland Cieślak: Przede mną walka o wyjazd do Pjongczang

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 44 (1422) z 3 listopada 2017 r.

Pani Stanisława jako pierwsza z naszego miasta wystartowała na zimowych igrzyskach. - Minęło ponad 40 lat. Od tamtego czasu w łyżwiarstwie wszystko się zmieniło. Rosną nowe pokolenia panczenistów. Dzięki nowej hali będziemy mieli kolejnych olimpijczyków - mówi S. Wąchała.

Roland Cieślak zdobył dwa brązowe medale... 

Zawodnik KS Pilica zdobył w mistrzostwach Polski dwa brązowe medale - na dystansie 10 km i biegu masowym. W tej drugiej specjalności będzie walczył o kwalifikację olimpijką na zawodach Pucharu Świata.
- Rywalizacja w biegu masowym była bardzo wyrównana. Szczególnie na ostatnim okrążeniu.
- Na ostatnią rundę wjechałem pierwszy, ale na wirażu wyprzedził mnie Marcin Bachanek. Jechałem tuż za nim i czułem, że jeszcze mogę wyjść przed niego. Jednak na ostatnim wirażu już trochę mnie usztywniło, w nogach poczułem trudy wyścigu. Trzymałem się jak mogłem. Na finiszu  wyprzedził mnie jeszcze dysponujący dużą szybkością Konrad Niedźwiedzki. Gdybym przed ostatnią rundą zyskał przewagę, wtedy mógłbym myśleć o końcowym zwycięstwie. A tak na finiszu trudno mi było wygrać z Marcinem i Konradem, którzy są lepszymi sprinterami. Bieg był mocny, starałem się trzymać czołówki. W sumie jestem zadowolony z tego brązowego medalu. Nie miałem presji, że muszę być w pierwszej dwójce, bo kwalifikację do Pucharu Świata miałem zapewnioną dzięki szóstemu miejscu w ostatnich mistrzostwach świata.
- Bardzo dobrze spisał się też w biegu twój kolega klubowy Mateusz Owczarek.
- Jechał znakomicie, finiszował, zbierał punkty. W ogóle całe mistrzostwa miał bardzo udane.
- Kończysz mistrzostwa Polski z dwoma krążkami. Byłeś też trzeci na 10.000 m, a na 5000 m zająłeś czwarte miejsce. Chyba możesz mieć powody do zadowolenia.
- Myślę, że tak. Przed startami na 5 i 10 km nie wiedziałem do końca, w jakiej jestem formie. Mieliśmy trochę przerwy po zawodach i obozie w Inzell. Czekaliśmy kilka dni na lód. Po starcie na 5000 m okazało się, że wszystko jest w porządku. Co prawda w połowie dystansu miałem kryzys, ale przełamałem niemoc. W czołówce było bardzo ciasno i niewiele zabrakło do medalu.
- Na 10 km mogłeś nawet wygrać.
- Od początku poszedłem dosyć mocno. Jeszcze na dwa okrążenia przed końcem jechałem na pierwszy czas. Ostatecznie skończyło się na trzecim
miejscu.
- Startowałeś przed własną publicznością. Mogłeś liczyć na wsparcie swojego fanklubu.
- Dziękuję im za to, bardzo mi pomogli. Na zawodach stawiła się cała rodzina i wielu znajomych. Na odkrytym torze nie przychodzili tak często na zawody ze względu na warunki pogodowe.
- Jak ci się trenuje i ściga w hali, w Tomaszowie?
- Rewelacyjnie. W końcu spełniły się nasze marzenia. Jestem już u schyłku łyżwiarskiej przygody i za dużo nie skorzystam z niej jako zawodnik. Jednak przed moimi młodszymi kolegami i koleżankami ten obiekt otwiera zupełnie nowe perspektywy. Teraz mają takie same warunki jak ich rówieśnicy na świecie. Lód z każdym dniem jest coraz lepszy. Dzięki świetnym rolbom zostanie dopracowany do wysokiego poziomu.
- Jakie najbliższe plany przed tobą?
- Już 3 listopada wylatujemy na zawody Pucharu Świata. Będziemy startować kolejno w Holandii, Norwegii, a później w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Będę tam rywalizował w biegu masowym. W tej konkurencji będę walczył o kwalifikację do igrzysk w Korei. Do Pjongczang pojedzie najlepszych 24 zawodników z PŚ. Najlepiej jakbym co najmniej dwa razy był wysoko w najbliższych startach. Jestem też pierwszym rezerwowym w naszej kadrze do długich biegów na 5 i 10 km.
- Startujesz w PŚ z seniorami, ale będziesz nadal trenował z kadrą młodzieżową.
- Tak, pracuję z trenerem Wiesławem Kmiecikiem, który leci z nami na zawody PŚ. Będą tam startować z naszej grupy jeszcze Karolina Bosiek i Kaja Ziomek.
- Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę powodzenia. Wracajcie z przepustkami na igrzyska

Rozmawiał: Adrian Grałek

Stanisława Wąchała: Czas odkurzyć łyżwy i znowu jeździć

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 44 (1422) z 3 listopada 2017 r.

Pani Stanisława jako pierwsza z naszego miasta wystartowała na zimowych igrzyskach. - Minęło ponad 40 lat. Od tamtego czasu w łyżwiarstwie wszystko się zmieniło. Rosną nowe pokolenia panczenistów. Dzięki nowej hali będziemy mieli kolejnych olimpijczyków - mówi S. Wąchała.

Stanisława Pietruszczak-Wąchała czeka na kolejnych łyżwiarskich olimpijczyków z Tomaszowa Była pierwszą reprezentantką Tomaszowa na zimowych igrzyskach

Stanisława Pietruszczak-Wąchała czeka na kolejnych łyżwiarskich olimpijczyków z Tomaszowa

Była pierwszą reprezentantką Tomaszowa na zimowych igrzyskach

- Pani przygoda z łyżwiarstwem zaczęła się na boisku szkolnym przy Szkole Podstawowej nr 11, gdzie zimą Bogusław Drozdowski po prostu wylewał
wodę i tworzył lodowisko oraz tor łyżwiarski.
- Nie do wiary, to było już 50 lat temu (śmiech). Tam mieliśmy zajęcia z wychowania fizycznego, ale też startowaliśmy w zawodach. Dla dziewcząt była „Błękitna wstęga”, czyli sprawdzanie umiejętności jazdy przodem, tyłem i przeplatanką. Natomiast chłopcy mieli „Złoty krążek”. Doskonalili umiejętności bardziej hokejowe. Te zajęcia odbywały się jeszcze na łyżwach krótkich.
- A pamięta pani swoje pierwsze łyżwy?
- Tak, to był prezent od rodziców. Dostałam wymarzone białe figurówki. Stały zawsze koło łóżka. Byłam nimi zachwycona. Dbałam o nie, zawsze musiały lśnić.
- To były początki łyżwiarstwa szybkiego w naszym mieście. Młodzież z Tomaszowa szybko zaczęła odnosić sukcesy sportowe na poziomie krajowym, ale też międzynarodowym. Pani jako pierwsza pojechała na igrzyska, do Innsbrucka w 1976 r.
- Atmosferę igrzysk pamiętam do dzisiaj. To było niezapomniane przeżycie. Sportowo mogłam ugrać nieco więcej. 14 miejsce w biegu na 500 m nie było szczytem moich marzeń. Na torze olimpijskim ścigaliśmy się wtedy na sztucznie mrożonej nawierzchni, ale obiekt nie był jeszcze zadaszony. Był też inny sprzęt niż dzisiaj. Na wyniki rywalizacji niekiedy wpływały warunki pogodowe. Tzw. klapy pojawiły się dopiero kilkanaście lat później. Tak więc wyniki też nie mogły być tak wyśrubowane jak dzisiaj.
- W Tomaszowie na początku lat 70. ub.w. powstał tor naturalny.
- To był obiekt, na którym zaczynałam się ścigać. Chociaż wtedy startowałam już na innych obiektach w w Europie. Pamiętam, jak zaproszono mnie do hali w Berlinie. To był 1976 albo 1977 rok. Zawsze z sentymentem wracałam do Tomaszowa. Najbardziej utkwiła mi w pamięci wieża sędziowska, z wizerunkiem łyżwiarza ułożonego z mozaiki. Stała przez dziesięciolecia.
- W połowie lat 80. ub.w. łyżwiarze doczekali się w naszym mieście sztucznego toru. Już wtedy Bogusław Drozdowski mówił o potrzebie jego zadaszenia.
- Ta inwestycja była przygotowana dużo wcześniej. Kryty tor miał być częścią całego centrum sportowego przy ul. Strzeleckiej. Już jako uczennica II LO brałam tam udział w pracach społecznych. Porządkowaliśmy teren pod budowę przyszłego centrum sportowego. Wtedy istniała możliwość finansowania budowy przez zakłady „Wistom”. Była duża szansa na zadaszenie toru, ale ostatecznie tych planów nie udało się zrealizować.
- Minęło kolejnych 30 lat. W końcu doczekaliśmy się hali lodowej na światowym poziomie i to w pani rodzinnym mieście.
- Wierzyłam, że taki obiekt w końcu powstanie. Dla mnie i mojego pokolenia to jest spełnienie marzeń z czasów młodości. A dla dzieci, które rozpoczynają swoją przygodę z łyżwiarstwem, niesamowita szansa do rozwoju.
- Tomaszów zyska dzięki tej hali?
- Już się o nas mówi w całej Polsce.
Mamy się czym pochwalić, chociaż na pewno nie wszystko jeszcze jest gotowe. Poczekajmy aż kurz po budowie osiądzie. Wyszkolą się ludzie do obsługi tego obiektu. Wtedy jakość lodu też na pewno się poprawi. Ważne będzie sprawne zarządzanie halą. Mam nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami będą się tutaj odbywać koncerty, recitale, targi czy inne imprezy.
- Po zakończeniu kariery sportowej zajęła się pani oświatą, ale nadal pozostała pani w środowisku sportowym.
- Działam w Polskim Komitecie Olimpijskim, w komisji współpracy z olimpijczykami. Jestem też w zarządzie Towarzystwa Olimpijczyków Polskich. Mimo że zostałam nauczycielką, to cały czas jestem w sporcie. Po zakończeniu kariery sportowej zastanawiałam się, czy nie zająć się trenowaniem
młodzieży. Ostatecznie postawiłam na oświatę i nie żałuję. Spełniam się w tym (S. Wąchała od 15 lat jest dyrektorką SP nr 1 - przyp. red.).
- W środowisku łyżwiarskim, w ogóle sportowym dużo mówi się o nowej hali w Tomaszowie. Trochę nam zazdroszczą?
- Bardziej się cieszą, gratulują i podziwiają. Nie ma jakiejś sportowej zawiści. Mamy pierwszy taki obiekt w Polsce, ale przydałaby się jeszcze jedna hala dla łyżwiarzy.
- W pani szkole są klasy sportowe o profilu łyżwiarskim. Wśród tych uczniów są przyszli olimpijczycy?
- Serce rośnie, jak patrzę na ich treningi. Już dawno nie mieliśmy aż tylu zdolnych, młodych łyżwiarzy. Jest cała grupa juniorów i młodzieżowców z Karoliną Bosiek na czele, ale za nimi idą następni. Kacper Abratkiewicz czy Szymon Wojtkiewicz to są uczniowie siódmej klasy, a już mają w dorobku osiągnięcia międzynarodowe. Mamy zdolne dzieci już w czwartych klasach. To są diamenty, które jeszcze trzeba oszlifować.
- Mają większe możliwości niż pani kiedyś?
- Czasy się zmieniły. Trudno porównywać dzisiejsze realia do tych sprzed 50 lat. Czerpią taką samą radość ze sportu, jak my kiedyś. Łyżwy czy rolki są dla nich równie ważne. A hala to jest wymóg czasów. Dzieci muszą mieć stworzone warunki. Wtedy będą chętniej ćwiczyć. Już nie zadowolą się kawałkiem zamarzniętego boiska czy trawnika, jak przed laty.
- Dzisiaj jest też większe parcie na sukces.
- Zdecydowanie. Czasami musimy hamować w zapędach dzieci, ale też ich rodziców. Trzeba uczyć swoje pociechy wytrwałości, systematyczności i cierpliwości, a w końcu przyjdzie efekt. Tak samo jest w sporcie i w innych dziedzinach.
- Jeździ pani jeszcze na łyżwach?
- Pewnie (śmiech). Jeszcze w ubiegłym roku prowadziłam zajęcia z dziećmi (na placu Kościuszki). Latem zakładam też rolki. Ciągle staram się być aktywna.
- Niektórzy tomaszowianie może już zapomnieli, jak się jeździ. Dzięki nowej hali będą mieli okazję sobie przypomnieć.
- Na pewno nowy obiekt spowoduje większe zainteresowanie również rekreacyjną jazdą na łyżwach. Wcześniej nie wszyscy chcieli jeździć na otwartym torze. Wśród moich rówieśników niemal wszyscy jeździli na łyżwach. To od zawsze była dyscyplina przypisana do naszego miasta. Ślizgawki robione przy szkołach przeżywały oblężenie. Łyżwy miał każdy. Pewnie do dzisiaj są gdzieś schowane głęboko w szafach, pawlaczach czy komórkach. Najwyższy czas je wyciągnąć, odkurzyć i zacząć znowu jeździć. Przecież 90 procent mieszkańców Tomaszowa potrafi jeździć na łyżwach. Nie ma takiego drugiego miasta. Chyba tylko w Holandii łyżwiarstwo cieszy się większym zainteresowaniem.
- Oby tak było. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Adrian Grałek

Karolina Bosiek: Jeszcze nie myślę o igrzyskach

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 44 (1422) z 3 listopada 2017 r.

17-letnia tomaszowianka uważana jest za jeden z największych talentów łyżwiarskich w Polsce. Na inauguracji hali w swoim
rodzinnym mieście zdobyła srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski. Teraz przed Karoliną walka o przepustkę olimpijską.

Karolina Bosiek

- Gratulacje. Zostałaś wicemistrzynią Polski na dystansie 3000 m. Wygrałaś z wicemistrzyniami olimpijskimi z Soczi. Zdobyłaś też niespodziewanie
brąz na 1000 m. Dobrze spisałaś się też na 1500 m, zajmując piąte miejsce. Tuż za podium byłaś w biegu masowym, gdzie znakomicie finiszowałaś i zbierałaś punkty. Musisz być zadowolona.
- Chciałam jak najlepiej pokazać się przed własną publicznością. Na zawody przyszła rodzina i znajomi, liczyli na mnie. Chyba nie zawiodłam. Mistrzostwa były dla mnie udane. Medal w gronie seniorów to duży sukces, ale zawsze pozostanie pewien niedosyt. Mogłam pojechać troszeczkę lepiej.
- Dobrymi startami wywalczyłaś miejsce w kadrze seniorów.
- Będę reprezentować Polskę na najbliższych Pucharach Świata. Tam będę walczyć o jak najlepsze wyniki, a co będzie dalej, zobaczymy. Wszystko
zależy od mojej dyspozycji.
- Jak ci się podoba nowa hala?
- Obiekt robi wrażenie. Dla nas łyżwiarzy to coś niesamowitego.
A w dodatku Arena Lodowa powstała w moim rodzinnym mieście. Na mistrzostwach wspierała mnie rodzina i przyjaciele. Tomaszowianie w końcu zobaczyli, na czym polega prawdziwe łyżwiarstwo, bo to w hali znacznie różni się od tego na otwartym torze.
- Koleżanki i koledzy z reprezentacji trochę ci zazdroszczą?
- Na pewno każdy chciałby mieć taki obiekt w swoim mieście. Mam nadzieję, że wkrótce powstaną kolejne podobne obiekty w Polsce.
- Możliwość trenowania w takiej hali otwiera dla ciebie i twoich rówieśników zupełnie inne możliwości. Szkolić się tutaj będą również kolejne pokolenia łyżwiarzy.
- Już nie na mrozie i w deszczu (śmiech). To na pewno będzie zachęcać młodych zawodników do ciężkiej pracy.
- Chociaż ciebie te trudne warunki w pewien sposób zahartowały.
- Na pewno tak, ale z drugiej strony warunki pogodowe często nam przeszkadzały. Nie mogliśmy robić normalnych treningów, jak nasi koledzy z innych krajów. Hala stwarza dużo większe możliwości rozwoju.
- Masz dopiero 17 lat, a już należysz do ścisłej czołówki. Trenerzy, eksperci twierdzą, że jesteś jednym z największych talentów polskiego łyżwiarstwa. Widzą cię już nawet za trzy miesiące na igrzyskach w Pjongczang. Takie ciągłe chwalenie nie deprymuje?
- Staram się podchodzić do tego spokojnie. Nie myślę czy pojadę, czy nie pojadę do Korei. Nie stawiam sobie jakichś planów. Będę robić swoje i zobaczymy. Skupiam się na najbliższych startach i nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość.
- Właściwie nie masz nic do stracenia. Przed tobą jeszcze kilka cykli olimpijskich.
- Tak, spokój jest najważniejszy. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrą stronę.
- 3000 metrów to twój koronny dystans. Na zawodach kontrolnych w Inzell pobiłaś rekord Polski juniorek. Wygrałaś z Katarzyną Bachledą-Curuś, z którą w Tomaszowie nieznacznie przegrałaś.
- To było dla mnie duże zaskoczenie, że w pierwszym starcie w sezonie pobiłam mój rekord aż o sześć sekund. Nie spodziewałam się tak dobrego rezultatu. W Tomaszowie trochę zabrakło do złotego medalu, ale taki jest sport. Nie zawsze się wygrywa.
- Wyjeżdżasz na Puchary Świata z seniorami, ale nadal będziesz trenować z kadrą młodzieżową i juniorów prowadzoną przez trenera Wiesława Kmiecika.
- To bardzo silna grupa. Trenuję głównie ze starszymi chłopakami. Dzięki temu jeżdżę szybciej i zdobywam doświadczenie. Trener bardzo dużo pomógł mi z techniką jazdy, z którą miałam wcześniej problem. Chociaż oboje wiemy, że jeszcze dużo jest do poprawienia. Mam spore rezerwy.
- W najbliższym czasie będziesz częściej trenować w Tomaszowie.
- Tak, Arena Lodowa to będzie nasze główne centrum treningowe.
- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Rozmawiał: Adrian Grałek